Do klimatu dołączam...
18.01.2012 r.
Z serii baśniowych historii
SZEPTY NOCY
Robi powolne kroki, jednocześnie
rozgląda się wokoło czy gdzieś pomiędzy drzewami nie czają się jakieś postacie.
Słyszy swój własny oddech - w tym momencie tworzy on nieznośny, rozdzierający
tą wszechogarniającą ciszę, hałas. Jak
wichura, przychodzi jej szybka myśl. Słyszy też nierówne bicie serca, jak
szybkie ruchy młotkiem uderzającym gwóźdź. Gdzieś w oddali przemyka jakiś cień,
być może to zwierzę uciekające przed napastnikiem, ale w jej głowie pojawia się
wiele innych, absurdalnych wręcz obrazów. Ma ochotę zaśmiać się pod nosem z tej
swojej głupoty, chce pokręcić głową na znak niedowierzania, ale zaraz zamiera w
bezruchu. Słyszy coś. Nie ma odwagi odwrócić się, by zobaczyć, co wywołało ten
dziwny, przeszywający uszy, dźwięk. Było blisko. Od razu wyczuła tą zmianę,
wyczuła jak tętno jej przyspiesza, a serce prawie rozrywa jej klatkę piersiową.
Czuje na czole pot, ściekający z niej niczym nieskazitelna woda w wodospadzie.
Jej nierówne oddechy przerywa tylko dziwne ukłucie w brzuchu, jakby powstała
gula strachu oraz ogromne pragnienie śmierci. Końca tej nocnej wędrówki.
Przełknięcie śliny wydaje jej się być w tym momencie zbyt głośne, mogłoby to
oznaczać dla kogoś wołanie, dlatego woli pozostać cicho. Stojąc tak w
ciemności, pomiędzy drzewami, pozostaje jej jedynie wpatrywanie się w daleki
horyzont przysłonięty nocną mgłą i śledzenie innych, ruszających się kształtów,
słuchanie szeptów nocy i rozmów lasu. Nie wie, co wywołało tamten dźwięk. Nie
będzie sprawdzać. Nie będzie się ruszać. Pozostanie tutaj, jak Królewna Śnieżka
czekająca na Łowcę.
Szybka i łatwa praca. Dość już stara, taka zrobiona dla odprężenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz